Muzyka
brzmiała w całym domu. Na imprezę z okazji rozpoczęcia wakacji zaprosiłam
niewielka grupkę moich nielicznych znajomych. Moi rodzice: mama która nigdy nie
chciała mieć córki i jest szefową w mega wielkiej korporacji biznesowej, a tata
jest sławnym architektem, często podróżują więc zwykle w domu jestem sama. Zbliżała
się 1 godzina i zakończyłam imprezę. Wszyscy wyszli została tylko jakaś
dziewczyna.
-Mira…- zaczęła
Suzie.
-Co?-
spytałam.
-Może byśmy
się przeszły?- przytaknęłam. Wyszłyśmy przez duże frontowe drzwi. W świetle
księżyca Suzie wyglądała olśniewająco, wręcz jak anioł. Skórę miała aksamitnie
białą, oczy trochę przerażające, czerwone, mówiła, że nosi soczewki i włosy,
długie blond włosy.
-To
bezpiecznie chodzić do lasu o takiej porze?- spytałam trochę zaniepokojona.
-Tak.- odpowiedziała
tak słodkim i przekonującym głosem, którego grzech byłoby nie posłuchać.
Przedzierałyśmy się przez gąszcz drzew i dotarłyśmy na niewielką polanę. W
cieniu drzew stały dwie postacie. Suzie ukłoniła się przed jedną z nich i
powiedziała.
-Panie, mam
wytypowaną osobę na misję do Cullenów.-
-Eleazarze.-
powiedział do drugiego mężczyzny.-Ma jakąś umiejętność?- spytał oceniając mnie.
Mężczyzna wyciągnął rękę przed siebie i kiwnął głową.
-Podejdź.- powiedział
do mnie. Posłusznie podeszłam, jak zahipnotyzowana, niczego nie ogarniałam.
Stanęłam przed owym „szefem” tamtego człowieka.
-Nie ruszaj
się… zrobię to szybko…- zaczął. On chce mnie zabić?! Chciałam szybko uciec, ale
moje nogi nie chciały mnie słuchać. Mężczyzna odgarnął mi moje czarne, długie
włosy z ramion i przyłożył swoje lodowate palce do mojej tętnicy. Pochylił się
tak jakby chciał oddać mi pocałunek na szyi, ale zamiast tego poczułam okropny
ból. Chciałam krzyczeć, ale zatkał mi usta. Trwało to w nieskończoność, z każdą
chwilą coraz mocniej bolało. W końcu oderwał się od mojej szyi i Suzie wzięła
mnie na ręce. Czułam się jakbym płonęła ogniem. Przywódca wskazał głową na
czerwone porsche i blondynka położyła
mnie na tył. Szef usiadł koło kierowcy, a auto prowadził Eleazar. Suzie
wyjaśniła mi wszystko o wampirach, wojnach między nimi, umiejętnościach,
Volturi i innych rzeczach o których powinnam wiedzieć. Więc stałam się
stworzeniem, które niegdyś uważałam wyłącznie za postać z horrorów. Jechaliśmy
dość krótko, ponieważ Volterra (siedziba Volturi) znajdowała się we Włoszech,
mieście w którym mieszkałam. Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy do wielkiego
zamku. Wijąca się z bólu podpierana na Suzie ominęłam recepcję i skierowaliśmy się
do Sali Tronowej, gdzie trzech głównych Volturi osądzają wampiry. Suzie
zaniosła mnie do jakiegoś pomieszczenia w którym miałam odczekać 3 dni
przeistoczenia. Leżała tam nieprzytomna dziewczyna która miała piękne brązowe
loki. Była chyba jeszcze człowiekiem. W pewnym momencie ogarnęła mnie ciemność
i czułam jedynie ból.
***
Ciemność
trwała w nieskończoność. Ciągle pogrążałam się, muskały mnie języki ognia. Moje
serce strasznie szybko i ciężko biło. Usłyszałam cichy szept.
-Ile jeszcze
będzie się przeistaczać.- powiedziała jakaś dziewczyna z lekko francuzkim akcentem.
-To już
prawie koniec, zaraz będzie po wszystkim… w końcu leży tu już 3 dzień.-
powiedziała Suzie. Moje serce zaczęło strasznie grzmocić, jakby chciało się
wyrwać. Po chwili zamarło.
WOW!!! Ale historia!!! Tylko nie kumam kto to Suzie, bo ta w lokach to wiem... Carmen?
OdpowiedzUsuńDobra, dobra... Czekam na następne!
Weny! <3
A nwm jakaś moja nie znajoma xd
UsuńNo to tak...
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na Victorię (o ile będzie) ;>
Ogólnie to fajnie ;))) Lubię takie strange stories ♥
Poza tym fajnie by było jakbyś zrobiła to takie całkowicie nierealne. Jak nie wiesz o co mi chodzi to napisz na skajpaju lub w szkole ci powiem ;)
Życzę ci weny i żebyś połapała się w tych blogach, bo trochę dużo ich jest.
Pozdrawiam, Vic ♥
Ale dramatyczne O.O
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :P