czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 3- Same niańki...


Weszłam do Sali, Aro siedział na swoim miejscu, a jego straż stała dalej. Powitał mnie z uśmiechem.
-Witaj Mirando, doszły mnie słuchy, że żywiłaś się ludzka krwią na naszym terytorium. Wiesz, że to przynosi złą sławę. To prawda?- spytał.
-Tak.- powiedziałam cicho zwieszając głowę.
-Mogę zerknąć?- spytał sięgając po moją rękę, wyciągnęłam ją ku niemu. Wzrok Aro stał się na chwilę nieobecny, ale potem popatrzył na mnie całkiem przytomnie.
-Bardzo szybko rozwijasz swoją umiejętność.- dodał.- No, ale takie zachowanie nie może ujść płazem, wiesz reputacja…- przełknęłam ślinę.
-Proponuję przydzielić im kogoś do ich misji.- zaproponował Kajusz.
-Wybornie!- krzyknął Aro.- Victorio może ty pojedziesz?-
Na środek wyszła najpiękniejsza kobieta jaką widziałam. Ubrana była jak każdy sługa Volturi, w czerwoną pelerynę. Spod niej wystawały piękne, długie blond włosy. Wyglądała na 19- latkę. 
-Za 15 minut na dziedzińcu.- powiedziała Victoria.Wyszłam pospiesznie z Sali Tronowej, nawet nie czekając na pozwolenie.
 Poszłam do pokoju przydzielonego mnie, Carmen i Cassandrze. W sypialni zastałam obie dziewczyny.
-Mira, zaraz wyjeżdżamy… jesteś najedzona?- spytała mnie Carmen. No tak, ja jestem ta którą trzeba pilnować.
-Tak, dzięki za troskę.- odpowiedziałam.-U kogo nocujemy?- spytałam.
-Wiesz… mam chłopaka który jest człowiekiem i możemy u niego.- dodała Cassandra, a my potaknęłyśmy na zgodę. W mózgu miałam strasznie dużo wolnej przestrzeni. Mogłam zapamiętywać każde słowo, teraz akurat odliczałam czas. Ktoś krzyknął z dołu i zeszłyśmy na dziedziniec. Zastałyśmy tam Volturi i cztery czerwone porsche. Odezwał się Kajusz.
-Dla każdego zostało przydzielone auto, pieniądze i zestaw ubrań. Mam nadzieję, że macie gdzie nocować.-
Każdy wsiadł do swojego samochodu i odjechaliśmy. Victoria miała trzymać się na uboczu i tylko nas doglądać. Podróż trwała kilka dni i dojechaliśmy przed dom chłopaka Cassandry. Zapukała i otworzył nam brat Matthewa (partnera Cass).
-Hej, jestem bratem Matta, Tony.-przywitał się.- Niestety nie będziecie mogli wszyscy tu zanocować… mamy dość mało miejsca.- powiedział.
-Dobra nie ma problemu. Cass zostajesz, a my sprawdzimy co tam u Cullenów.- powiedziałam i podjechaliśmy pod ich dom. Wszyscy byli w środku. Na małej polance przed innym domem była wampirzyca-siedmiolatka, której towarzyszył wilk. Wszyscy to zauważyliśmy i podbiegliśmy do niej, myśląc, że zaraz zaatakuje. Carmen wzięła ją na ręce, a ja utworzyłam krąg ognia, by chronić nas od tego wilka. Jace stanął na przedzie i ochronił nas tarczą.
-Mamo!- zawołała dziewczynka. W oka mgnieniu przed kręgiem stanęła Bella i Edward Cullenowie. Za głosem przyszła tez reszta rodziny. Od wilka jechał straszny smród.
- Załatwmy to pokojowo…- odezwał się Carlisle. Na te słowa podniosłam wyżej krąg.
-Mira ja tu będę negocjował… Obniż trochę krąg.- powiedział Jace, a ja zrobiłam to co kazał.
-Oddaj mi moją córkę!- krzyknęła Bella. Carmen kucnęła i spytała się dziewczynki.
-To jest twoja mama?- Dziewczynka potaknęła, a Carmen ją wypuściła. Zburzyłam krąg i obie chwyciłyśmy Jace’a za rękę.
-A więc w jakiej sprawie przybywacie?- spytał Edward.
-Posłali nas Volturi, by sprawdzić, czy to dziecko nie stanowi zagrożenia.- powiedział nasz towarzysz.
-Zapraszamy do środka.- odezwała się Esme. Weszliśmy do tego jakże wielkiego domu! Jace i Carmen usiedli na kanapie, a ja stałam z tyłu, żeby nie przeszkadzać im w załatwianiu spraw. Jakby to ująć? Mam dość wybuchowy temperament. Przeglądałam ich rodzinne zdjęcia, gdy nagle, jakby z nikąd poczułam się szczęśliwa, a przed chwilą byłam zaniepokojona. Obejrzałam się za siebie.
-Jasper wyjdź.- powiedział Edward, a on posłusznie spełnił rozkaz brata. Wróciłam do oglądania rodzinnych pamiątek. W końcu znudziło mnie to i przeszłam do kuchni. Nim to wyczułam za mną stał Edward.
-Czemu za mną łazisz?- spytałam bez cienia emocji.
-Musze cię pilnować.- odpowiedział. No nie, znowu kolejna niańka!
-Przecież sama w osobnym pomieszczeniu, raczej nie zrobię nikomu krzywdy.- powiedziałam i poszłam podziwiać piękną porcelanową wystawę. Edward nic nie mówił, ale jestem pewna, że szpera w mojej głowie.
-Możesz przestać?- spytałam sarkastycznie, a on uśmiechnął się. Debil. Mam nadzieję, że to „wyczytał”.
-Przestań szperać w mojej głowie i zadawaj pytania, jak na normalnego… wampira przystało.- zaproponowałam.
-Po co tu przyjechaliście?-
- Z  misją od Volturi, aby sprawdzić czy twoja córka nie stanowi zagrożenia.-
- Ile dni jesteś wampirem?-
- Jakieś dwa…- odpowiedziałam niepewnie, bo nie wiedziałam czy przeistoczenie też się zalicza. Lekko się zdziwił, a potem zadał już ostatnie pytanie.
- Kto cie przemienił?-
-Kajusz.-
Usłyszałam, że Jace i Carmen wstają z kanapy więc migiem wróciłam do salonu.
-Oczywiście Carlisle’lu poświadczymy, że Renesmee nie stanowi żadnego zagrożenia.- powiedziała moja przyjaciółka.
-Może zostaniecie parę dni?- zaproponowała Esme.
-No jeśli nie będziemy sprawiać kłopotu.- uśmiechnął się Jace. Alice chwyciła nasze walizki (które jakimś cudem były w salonie) i każdą położyła do innego pomieszczenia. Mi trafił się przestronny pokój, ze ścianami pomalowanymi na jasny błękit (mój ulubiony kolor). Stało tam pianino, łóżko (nie wiem po co, przecież wampiry nie śpią) i szafy. Od razu rzuciłam się do instrumentu i zaczęłam grać pierwszą lepsza melodię. Od dziecka rodzice załatwiali mi lekcje na tym jakże wspaniałym urządzeniu. Kiedy skończyłam grać, wyszłam na zewnątrz. Jace rozmawiał o czymś z Edwardem, a Carmen chyba trenowała swoje umiejętności czasowe.
-Hej mała.- czyjś głos zabrzmiał za moimi plecami. To był Emmet.- Masz ochotę potrenować swoje umiejętności?-
-Na serio tak bardzo chcesz, żebym spuściła ci łomot? Mnie tam pasuje.- uśmiechnęłam się wyzywająco. Postanowiłam wykorzystać wszystkie cztery żywioły. Zaczęłam od wody. Koło nas było małe jeziorko. Podniosłam ręce z dołu do góry, a woda powtarzała moje ruchy. Atakowałam Emmeta mackami wodnymi, a on zwinnie unikał. Teraz podniosłam wszystkie w okolicy kamienie i zaczęłam walić wszystkimi naraz w niego. Walnęłam go chyba z 10 razy, uśmiechnęłam się z satysfakcją. Teraz wzięłam go w powietrze i spuściłam twardo w ziemię. Przyszedł czas na ogień. Utworzyłam kulę i już miałam rzucać kiedy ktoś chwycił mnie z tyłu za rękę, obróciłam się.
-Kajusz miał rację co do pilnowania cię.- powiedziała Victoria, która pewnie od początku chowała się w krzakach. Wokół mnie i sługi Volturi utworzył się mały krąg wampirów.
-Vic, przestań… przecież my tylko ćwiczyliśmy.- powiedział Emmet. Uścisk na mojej ręce rozluźnił się, Victoria znowu gdzieś zniknęła. Zauważyłam jeszcze jedno czerwone porsche, przyjechała Cassandra.
-Coś mnie ominęło?- spytała patrząc na mnie. Każdy teraz miał ćwiczyć swoje umiejętności. Bella uczyła Jace’a jak rozszerzyć tarczę, Edward pokazywał Cassandrze jak patrzeć w myśli kilka osób  naraz, Carmen testowała swoją zdolność z Emmetem, bo co chwila go spowalniała lub przyśpieszała, a ja poszłam w głąb lasu. Doszłam do pięknego małego strumienia i usiadłam na kamieniu, chciałam zostać sama z moimi myślami. Jednak zawsze byłam skazana na czyjąś obecność. Koło mnie usiadła Rosalie, dziewczyna Emmeta. Siedziałyśmy przez chwilę w ciszy, w końcu odezwała się pierwsza.
-Masz naprawdę niezwykłą zdolność. Mogłabyś nawet poradzić sobie ze wszystkimi Volturi.-
-Oni są, aż tacy źli?-
-Niekiedy tak, niekiedy nie. Wszyscy jesteśmy pionkiem w ich grze.- powiedziała.- Ale ciebie będą kontrolować zawsze.-
-Czemu wszyscy się na mnie uwzięli?!-
-Bo się ciebie boją, a jak ktoś się czegoś boi, to musi to kontrolować, nieprawdaż?-
Po tych słowach zostałam sama ze sobą. Siedząc tak, wyłączyłam prawie wszystkie zmysły, nawet nie zauważyłam, kiedy jakiś obcy położył mi rękę na ramieniu.

4 komentarze:

  1. Wreszcie Vic ♥
    Świetne, świetne, świetne, cudowne xD
    To na razie tyle.
    Pozdrawiam i czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak zawsze. Tylko nie mogę się doczekać kiedy do akcji wejdzie Mika.
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdzialik :3
    Eeee... Nie wiem co jeszcze powiedzieć... TEŻ CHCĘ BYĆ NAŃKĄ :D
    Tyle.
    Pozdrawiam xD
    Carmy ◕‿◕

    OdpowiedzUsuń